Czy Paulo Sousa pozostanie selekcjonerem reprezentacji Polski?


Czy Sousa pozostanie selekcjonerem?

Po nieudanym występie w finałach Euro 2020, zakończonym już po fazie grupowej, zasadne jest pytanie, jaka przyszłość w naszej kadrze czeka trenera Paulo Sousę i jego współpracowników.

Remis z Hiszpanią, porażki ze Słowacją i Szwecją, szybkie odpadnięcie z turnieju. Z pewnością nie tak wyobrażaliśmy sobie start reprezentacji Polski w finałach Euro 2020. I nie tak też wyobrażał go sobie prezes PZPN Zbigniew Boniek, gdy zimą podjął zaskakującą – głównie przez względy czasowe, bliskość mistrzostw Europy oraz kwalifikacji do mistrzostw świata – decyzję o zmianie na stanowisku selekcjonera, Jerzego Brzęczka  zastępując Paulo Sousą. Portugalczyk w styczniu podpisał kontrakt obowiązujący co najmniej do 30 listopada 2021. Pytanie, czy go wypełni?

Nowy prezes PZPN może w sierpniu zwolnić Sousę

– Paulo Sousa ma z PZPN kontrakt, w którym są różnego rodzaju klauzule, ale absolutnie nie taką, że jeśli nie wyjdziemy z grupy na Euro, to się z rozstajemy. Roszadami trenerów to my problemów nie rozwiążemy. Bardziej jest nam potrzebna stabilność. Dziś sytuacja wygląda tak, że Sousa zostaje na swoim stanowisku i, mam nadzieję, poprowadzi naszą drużynę na mundial w Katarze – oznajmia Zbigniew Boniek.

Jest jednak jedno „ale”: mianowicie to, że niebawem kończy się kadencja obecnego zarządu PZPN, przedłużona i tak o dodatkowy rok wskutek pandemii. Zatrudniając Sousę, Zbigniew Boniek chciał mieć czyste sumienie względem swojego następcy, ktokolwiek nim się okaże. Dlatego w umowę z selekcjonerem wpisał klauzulę umożliwiającą nowemu prezesowi federacji bezbolesne zwolnienie, obsadzenie tego stanowiska wedle własnego uznania. 

Mało czasu na zmiany – jesienią ciąg dalszy eliminacji mundialu

W wyścigu o fotel prezesa biorą udział obecni wiceprezesi PZPN, Marek Koźmiński i Cezary Kulesza, a także członek zarządu Paweł Wojtala. Faworytem jest Kulesza, który – to nie tajemnica – w roli selekcjonera najchętniej widziałby polskiego trenera. Wybory w PZPN planowane są na 18 sierpnia 2021. Dlatego jest jedno „ale”. Dokonać kolejnej rewolucji można, lecz bardzo daje się we znaki brak czasu. Jesteśmy w trakcie eliminacji mundialu Katar 2022, po 3 meczach pod wodzą Paulo Sousy drużyna ugrała 4 punkty, remisując w Budapeszcie z Węgrami, przegrywając na Wembley z Anglią i pokonując w Warszawie Andorę, co do dziś pozostaje jedynym zwycięstwem biało-czerwonych pod wodzą Portugalczyka. Już we wrześniu spotkania z Albanią, San Marino i Anglią. W październiku – z San Marino, Albanią i Andorą, a listopadzie – z Andorą i Węgrami. Następca Bońka zwalniając Sousę wystawiłby się w razie czego na ostrzał, zaś zostawiając go – w razie niepowodzenia w eliminacjach będzie mógł umyć ręce i wskazać, że to wina wyborów poprzednika.

Sousa otwarł nas na inny sposób myślenia

Prezes Boniek wierzy w projekt Sousy. – Zimą do samego końca nie myślałem w ogóle o zmianie selekcjonera, nie miałem takiej chęci, ale było wiele kwestii, które mnie do tego zmusiły. Ta reprezentacja miała wiele problemów. Dziś uważam, że jest ich znacznie mniej. Jeden – cały czas ten sam, czyli sportowy. Jeśli będziemy mieli poukładane wszystkie tematy i skoncentrujemy się tylko na kwestii sportowej, to jest szansa, że pójdziemy w dobrą stronę. A gdy prócz problemu sportowego jest kilka innych – a takie były – to obowiązkiem prezesa PZPN było nie bać się decyzji. Życie zweryfikowało, że nie osiągnęliśmy sukcesu, ale jeśli jeszcze raz znalazłbym się w tej sytuacji, to zrobiłbym to samo. Uważam, że Paulo Sousa to bardzo dobry trener i wydaje mi się, iż pociągnął za sobą zawodników. To była trochę inna drużyna, grająca inaczej niż byliśmy do tego przyzwyczajeni. Chcemy grać w piłkę, by mecze dobrze wyglądały, stwarzać sytuacje, dominować nad przeciwnikami. Dlatego otwarliśmy się na inny sposób myślenia. Z Paulo Sousą chcemy grać inaczej. Ja naprawdę nie miałem już zamiaru patrzeć na taką piłkę, że przez 90 minut bronimy się, a potem cieszymy, gdy zremisujemy 0:0 albo wygramy 1:0 po przypadkowej bramce. Chcieliśmy pójść w drugą stronę, a kto miał podjąć taką decyzję, jeśli nie prezes PZPN? – pyta Boniek.