Nowy selekcjoner reprezentacji Polski buduje mosty


Nowy trener reprezentacji Polski

Paulo Sousa pracę z reprezentacją Polski rozpoczął od podróży do Niemiec. W stolicy Bawarii spotkał się z najlepszym piłkarzem, strzelcem i kapitanem Robertem Lewandowskim.

Nowy selekcjoner nie traci czasu, bo eliminacje Mistrzostw Świata 2022 już w marcu, a wyniki meczów będą ważne nie tylko w kontekście letniego turnieju Euro 2020. Portugalczyk szybko zaczął budować pomost między zagranicznym sztabem szkoleniowym a drużyną. Nie mogło być inaczej – celem pierwszej delegacji Paulo Sousy w roli trenera reprezentacji Polski była podróż do Monachium na spotkanie z Robertem Lewandowskim. Była rozmowa, kilka kurtuazyjnych komentarzy, pamiątkowe zdjęcie. Już na starcie kadencji wizerunek został ocieplony…

Ogień w oczach

– Miałem nadzieję na ujrzenie w oczach Lewandowskiego pasji. On mi pozwolił ją zobaczyć. To nie tylko najlepszy dziś piłkarz na świecie, ale też lider, przywódca. Im więcej piłkarzy, którzy ciężko pracują, przesuwają swoje granice, tym większa motywacja dla reszty zespołu, aby stale zawieszać sobie poprzeczkę wyżej i wyżej. W drużynie narodowej to szczególnie ważne, bo stanowi połączenie pasji do sportu z miłością do ojczyzny. W oczach Lewandowskiego widzę ogień. To mnie bardzo cieszy – mówił Paulo Sousa, uderzając w mocno patetyczne tony.

Gratulacje na Twitterze

Wizyta portugalskiego trenera zbiegła się poniekąd w czasie z przygotowaniami Bayernu do Klubowych Mistrzostw Świata, które monachijczycy zakończyli zdobyciem kolejnego trofeum. Sousa pogratulował Lewandowskiemu tego sukcesu na Twitterze. Z dużą klasą. „Drogi Robercie. Wygrałeś wszystko. To był twój rok. Jesteś jedynym, niepowtarzalnym zawodnikiem. Duma narodu, inspiracja dla milionów ludzi. Ciesz się z tej chwili. Naprawdę na nią zasłużyłeś” – napisał selekcjoner kadry, różniąc się w tym aspekcie od poprzednika. Jerzy Brzęczek stronił od mediów społecznościowych, a z czasem także od dziennikarzy. Zobaczymy, jak w tej materii powiedzie się Portugalczykowi…

Brzęczek nie poleciał

Relacje z Robertem Lewandowskim to coś, o co bezwzględnie selekcjoner musi dbać. „Lewy” u Adama Nawałki był maszyną do zdobywania bramek. U Jerzego Brzęczka tak nie było, co w pewnym sensie zaważyło też na zaskakującej decyzji Zbigniewa Bońka o zmianie trenera. Spekuluje się, że Boniek nalegał, by Brzęczek poleciał do Monachium spotkać się z kapitanem i wyjaśnić nieporozumienia z jesiennego okresu reprezentacji, ale ten uznał, iż nic wielkiego się nie stało.

Mocne słowa

O tym, że między Lewandowskim a Brzęczkiem nie dzieje się najlepiej, świadczyła wypowiedź snajpera Bayernu po poniesionej w kompromitującym stylu porażce we Włoszech. Nie chodziło tu nawet o słynne sekundy ciszy w odpowiedzi na pytanie, jak biało-czerwoni mieli grać przeciw Italii, a kilka słów, które były od tej ciszy mocniejsze.
– Taktycznie wyglądaliśmy bardzo słabo. Zarówno w ofensywie, jak i defensywie, mało co funkcjonowało. Ciężko się grało, baliśmy się podejść do pressingu. Umiejętności to jedna rzecz, ale taktycznie nawet nie mogliśmy spróbować Włochom przeszkadzać; by nawet nie tyle napsuć krwi, co powalczyć o coś więcej. Przed nami wiele do poprawy. Szczególnie w treningu. Musimy wykorzystywać każdy trening na maksa. Przy odrobinie słabszej dyspozycji i przygotowaniu do meczu widzimy, że ciężko nam będzie rywalizować z takimi drużynami – nie gryzł się w język Lewandowski przed kamerami TVP, czym chcąc nie chcąc podkopał pozycję Brzęczka.
Teraz przychodzi czas na nowe rozdanie. Spotkanie i słowa już padły. W marcu czekamy na pierwsze efekty współpracy kapitana i nowego selekcjonera. Albo chociaż jej zalążki, bo terminarz meczów reprezentacji Polski jest niezwykle napięty i w tym roku praktycznie nie ma meczów bez stawki, a fani liczą nie tylko na zwycięstwa biało-czerwonych, ale i na lepszą grę…